poniedziałek, 2 maja 2016

Dopóki nie zrozumiesz śmierci, nie zrozumiesz życia

Barcelona, lata osiemdziesiąte XX wieku. Óscar Drai mieszka w tutejszym internacie, a kiedy ma czas wolny, lubi spacerować urokliwymi uliczkami i poznawać ich naturę. Pewnego dnia wędruje do miejsca, do którego sprowadził go czarny kot i cudowny śpiew kobiety. Spotyka tam dziewczynę, lecz wystraszony nagłymi krokami i głosem mężczyzny, nieświadomie kradnie zegarek i ucieka. Po kilku dniach decyduje się go oddać właścicielom. Tak poznaje Germana i Marinę.

Od pierwszego wejrzenia Marina wydaje mu się być fascynująca, niezwykła, jakby była kimś nie z tego świata. Nic więc dziwnego, że zaczyna jej słuchać, niczym mentora, spijając każde słowo, traktując ją, jak narkotyk. Marina zaprowadza Óscara na jeden z zapomnianych cmentarzy i karze mu czekać na osoby, odwiedzające swych zmarłych bliskich. W końcu przychodzi w to miejsce pewna kobieta, ubrana cała na czarno i niosąca w dłoni czerwoną różę. Nie byłoby w tym nic tajemniczego, gdyby nie fakt, że... Na nagrobku nic nie jest napisane. Widnieje na nim jedynie czarny motyl. Kiedy odchodzi, Marina wraz z Óscarem postanawiają ją śledzić i docierają do zaniedbanej oranżerii, skrywającej pewien sekret. U sufitu powieszone są niedokończone i makabryczne marionetki, będące idealnym odzwierciedleniem ludzkich postaci. Na biurku natomiast leży album. Znajdują się w nim fotografie osób poszkodowanych przez naturę, będących chorymi na rozmaite zniekształcenia. 
Od tej pory próbują rozwiązać zagadkę Michala Kolvenika i jego tajemnicę, której nie zabrał ze sobą do grobu.

Marina autorstwa genialnego Carlosa Rufiza Zafóna to powieść nietuzinkowa, z jaką spotkałam się po raz pierwszy. Sam zamysł stworzenia takiej fabuły graniczy według mnie z niemożliwością, a poprowadzenie jej - cudem. Panu Zafónowi udało się to perfekcyjnie. W trakcie czytania przenosiłam się w ciemne uliczki Barcelony i odczuwałam emocje zbliżone do odczuć bohaterów. Nie powiem, w niektórych scenach dreszczyk przechodził po plecach. Ktoś tak nie uważa? A chcielibyście się znaleźć w pokoju z żywymi robotami w ludzkiej postaci, które nie są wykończone? No właśnie.

Carlos Rufiz Zafón stworzył nie tylko wspaniałą opowieść, lecz także poruszył w niej pewne ważne kwestie, mówiące, że życie nie zawsze jest usiane różami. Mianowicie chorobę osoby, którą kochamy. Poprowadził ten wątek w sposób subtelny, jednak w końcowym momencie cały ból, do tej pory mocno przyczepiony do sufitu, nagle zwalił się na moją głowę. Ciężko było mi się rozstać z tą postacią, bowiem liczyłam na jakiś cud, który umożliwi jej dalsze życie. Niestety, takiego nie było.

Z twórczością tego autora spotkałam się pierwszy raz, a wcześniej słyszałam o nim wiele dobrych opinii. Nie chciałam wtedy oceniać książek po okładce ani po opisie, bowiem strasznie bym się pomyliła. Marinę wypożyczyłam z czystej ciekawości i nawet nie liczyłam na tak niesamowite wrażenia, jakich dostarczyła mi ta książka. Niezmiernie mi się spodobało podejście Zafóna do życia i śmierci. Ludzie chcą przedłużyć swój żywot na wszelkie możliwe, czasem wręcz graniczące z paranoją, sposoby. Nie zauważają jednak tego, co by z tego wynikło. Autor według mnie ukrył w swej powieści pewne nieme przesłanie: powinniśmy pozwolić odejść niektórym osobom, nie trzymając ich na siłę przy nas. Tak samo, jak powinniśmy pozwolić przeminąć naszej młodości i spokojnie stać się staruszkami, oczekującymi śmierci, jak starej przyjaciółki, nie żywiącymi do niej jakichkolwiek pretensji. 

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam Zafona! Przeczytałam wszystkie jego książki, oprócz właśnie "Mariny". Widzę, że autor cały czas zachowuje swoją klasę i buduje tak specyficzny dla niego klimat. Skoro "Marina" Ci się spodobała, to myślę, że cykl "Cmentarz zapomnianych książek" także przypadnie Ci do gustu :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, miałam właśnie te książki dodać na półkę. Dziękuję mimo wszystko za polecenie tego cyklu.
      Pozdrawiam, Julia:)

      Usuń
  2. Kurczę, nigdy nic jego nie czytałam. Muszę to koniecznie zmienić. Bardzo ci dziękuję za tę recenzję :) Czegoś takiego szukałam.
    Pozdrawiam
    Jadwiga z Zajęczej Nory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że mogłam pomóc w wyborze czegoś do czytania :)
      Pozdrawiam, Julia

      Usuń
  3. Mój ukochany autor, do którego mogę wracać za każdym razem, kiedy pragnę poprawić swój nastrój. :) Cudownie, że takie książki jest nam dane czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim ukochanym się na razie nie stał, lecz sądzę, że zmieni się to niedługo:)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, ale może to zmienię :)
    Pozdrawiam ! :D Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam wiele opinii na temat jego twórczości: od pozytywnych do negatywnych. Nie mniej jednak nie czytałam jeszcze rzadnej jego pozycji. Twoja recenzja jednak mnie zachęciła :) Pozdrawiam :)

    Zapraszam do mnie w wolnej chwili:
    http://kochajacaksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że zachęciłam do przeczytania książek pana Zafóna. Daj znać, którą z nich wybrałaś :)
      Pozdrawiam, Julia

      Usuń
  6. Mam u Ciebie sporo zaległości po mojej nieobecności, więc z wielką przyjemnością je nadrobię :D O "Marinie" nieraz już słyszałam i Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to musi być świetna książka. Moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego autora był "Cień wiatru", który jak najbardziej Ci polecam! :D
    Pozdrawiam,
    Jessie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo, hah... Czy ja wiem? Pewnie niedługo to ja będę miała zaległości u Ciebie :D
      Do Zafóna nie wiem, kiedy powrócę, ale na pewno z nim nie skończę.
      Pozdrawiam, Julia

      Usuń