środa, 20 kwietnia 2016

Zerwane zaręczyny

Elinor Carlisle dostaje tajemniczy list, w którym Anonim powiadamia ją o niepewności otrzymania spadku. Intrygantką, manipulującą ciotką Elinor, ma być Mary Gerrard- córka ogrodnika. Dziewczyna dzieli się tymi podejrzeniami ze swoim narzeczonym- Roderickiem Welmanem. Bagatelizują anonimowy list, jednak wyruszają w podróż do Hunterbury. Kiedy przybywają, dowiadują się o słabym, lecz niezmiennym stanie zdrowia ciotki Laury. Poznają także osoby, opiekujące się ich droga krewną, w tym ową manipulantkę, w której od pierwszego wejrzenia zakochuje się Roderick, mimo słowa danego Elinor. Dziewczyna jest tym faktem załamana, choć niczym nie daje tego po sobie poznać i zrywa zaręczyny.

Wkrótce jednak stan staruszki gwałtownie się pogarsza i prosi ona o wizytę zaufanego notariusza w celu spisania ostatniej woli. Jednak nie zdąża tego zrobić, ponieważ w nocy umiera. Cały spadek zostaje zgodnie z prawem dziedziczenia przekazany Elinor Carlisle, która decyduje się sprzedać posiadłość. Jej ponowny przyjazd do Hunterbury zbiega się ze śmiercią ojca Mary Gerrard, która podobnie, jak panna Elinor, przyjechała z Londynu uprzątnąć rzeczy swego zmarłego.

Czy słuszne jest posądzenie panny Carlisle o zamierzone otrucie córki ogrodnika, która odebrała jej narzeczonego? Czy popełnienie morderstwa, a myślenie o nim, to to samo, czy zupełnie dwie różne rzeczy? Sąd skazał Elinor, jednak niezawodny detektyw Herkules Poirot postara się doszukać prawdy podczas kłamania nad popołudniową filiżanką herbatyi pomóc w uniewinnieniu niedoszłej narzeczonej panicza Welmana.

Co tutaj dużo mówić... Zerwane zaręczyny pani Agaty Christie są pierwszym kryminałem tej autorki, który przeczytałam, a w kolejce za nim stoją jeszcze dwa inne. Ta książka nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia ani nie sprawiła, że od razu zakochałam się w twórczości autorki. Czytając ją, bawiłam się w pewnego rodzaju detektywa, w związku z czym spodziewałam się zakończenia. Jednak na moment zgubiłam swoją teorię pod napływem dodatkowych informacji dostarczonych przez detektywa Poirota. Nie wiedzieć czemu, ale on działał mi na nerwy i z pewnością nie przypadł mi do gustu. Nie chciałabym go równać z uwielbianym przeze mnie Sherlockiem Holmesem, lecz gdybym to zrobiła, to z pewnością wygrałby ten drugi.

Zerwane zaręczyny na pewno nie są stratą czasu dla osób, które lubią rozwiązywać zagadki morderstw, niewymagające szczególnego wysiłku umysłowego. Książka była miłą odskocznią na wieczór i sprawiła, że do pióra pani Christie powrócę za jakiś czas.

6 komentarzy:

  1. Agaty książki- jak dla mnie- są specyficzne. O ile ktoś już poznał inne kryminały- innych autorów- ciężko będzie zrozumieć myśl Agaty i jej bohaterów. Ale jako pierwsze spotkanie z kryminałem- ja osobiście- uważam za cudowne <3 Od razu spodobał mi się ten gatunek i chociaż teraz rzadko czytam, to i tak lubię do niego powracać.
    Super recenzja, myślę, że muszę dopisać na listę książek do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Panience i miło mi, że recenzja się podoba :)
      Pozdrawiam, Julia

      Usuń
  2. To może dziwne, ale nigdy nie przeczytałam nic Cristie. Może czas zacząć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie dziwne. Mimo, że kryminały Agaty są klasykiem, to zaczęłam z nimi przygodę dwa dni temu, czytając ,,Zerwane zaręczyny".

      Usuń
  3. Uwielbiam twórczość Agaty Christie. To jedna z moich ulubionych autorek kryminałów :D Polecam "Morderstwo w Orient Expresie", "Dom zbrodni" i "Morderstwo na polu golfowym" ;)
    Pozdrawiam, Cynthia Ann z Doliny Książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam, jednak jakoś nie potrafię na chwilę obecną oprzeć się wydaniu opinii, że ta pisarka mnie nie zachwyca. Może dlatego, że już na tym miejscu znajduje się Pan Doyle.
      Pozdrawiam, Julia:)

      Usuń