środa, 17 sierpnia 2016

Dlaczego nie Evans?

Bobby Jones, wybierając się na popołudniową grę w golfa wraz z doktorem Thomasem nawet nie przeczuwał, że wydarzy się coś niezwykłego. Zdziwieniem więc obydwu mężczyzn było ujrzenie na brzegu urwiska umierającego człowieka, którego ostatnimi słowami przed śmiercią było tytułowe pytanie: Dlaczego nie Evans? W czasie, kiedy doktor Thomas miał iść i poszukać pomocy, nasz główny bohater- Bobby został zobligowany do pilnowania ciała. Umówiony wcześniej z ojcem chłopak zaczyna się denerwować, kiedy doktor wciąż się nie pojawia. W pewnym momencie dostrzega wysuniętą z jednej z kieszeni fotografię najpiękniejszej kobiety, jaką kiedykolwiek widział. Tymczasem na horyzoncie pojawia się postać nieznajomego mężczyzny, przedstawiającego się jako Bassington- ffrench, który przyrzeka młodzieńcowi dopilnować, aby ciałem zajęły się odpowiednie osoby.

Wkrótce wiadomo, kim jest nieżyjący mężczyzna. To Alex Pitchard. Zidentyfikowanie go umożliwiła fotografia, znajdująca się w jego kieszeni i przedstawiająca panią Leonową Cayman- siostrę zmarłego. Na rozprawie u koronera Bobbyma przyjemność poznać państwa Caymanów, lecz jest zaskoczony wyglądem Leonowy, bowiem zapamiętał piękność z fotografii zupełnie inaczej. Ten drobny szczegół zrzuca jednak na winę czasu, odpowiedzialnego za zniekształcanie ludzi. Wkrótce potem dostaje propozycję pracy za granicą, którą odrzuca, ponieważ obiecał pomóc przyjacielowi w warsztacie. Przed swoim wyjazdem do Londynu zostaje otruty śmiertelną dawką morfiny, jednak ku zdumieniu wszystkich - przeżywa. Wtedy zaczyna się zastanawiać wraz ze swoją przyjaciółką- Frankie Derewent- czy śmierć w Marchbolt rzeczywiście była nieszczęśliwym wypadkiem, czy też posiada drugie dno. Czy nieżyjący mężczyzna był naprawdę Alexem Pitchardem? I kim do diabła jest tajemnicza kobieta z fotografii? Tyle pytań kłębi się w ich głowach, że w końcu zapominają o najważniejszym: dlaczego nie Evans?

To już trzeci kryminał Agaty Christie, jaki miałam przyjemność czytać i powiem, że jestem mile zaskoczona i zaczynam coraz bardziej przekonywać się do tej autorki. Pierwszy, jaki przeczytałam, czyli Zerwane zaręczyny (recenzja) uznałam za beznadziejny. Potem na urodziny dostałam Noc i ciemność (recenzja), a zakończenie tej książki mnie szczerze zaskoczyło, ponieważ się go nawet nie spodziewałam. W przypadku Dlaczego nie Evans? było podobnie. Christie tak namąciła mi w głowie nowymi tropami, że nie potrafiłam się w końcu połapać, kto jest winny. Mój wewnętrzny Sherlock został sprytnie przez nią uśpiony, czego jej winszuję, bo jak dotąd udawało się to tylko Doyle'owi.

Przyznam, że czytałam tę książkę kilka miesięcy, ponieważ cały czas mi coś przerywało i nie potrafiłam się zebrać ponownie do czytania. Jednak kiedy już to zrobiłam, to nie potrafiłam się od niej oderwać. Cały czas w mojej głowie krążyło pytanie: Kim jest tajemniczy Evans? Chciałam uzyskać odpowiedź jak najszybciej, ale zanim to nastąpiło, śledziłam z największą przyjemnością przebieg śledztwa Frankie i Bobby'ego. Do czynienia z intrygami miałam na każdym kroku, a każdy nowy trop sprawiał, że byłam jeszcze bardziej podekscytowana, chociaż prawie na nic on mnie nie naprowadzał. Nie potrafiłam nadążyć za tokiem myślenia panny Derewent i panicza Jonesa, co tylko spotęgowało zaskoczenie zakończeniem powieści.

Dlaczego nie Evans? zawiera w sobie wszystkie elementy powieści kryminalnej, o jakich może marzyć każdy ich miłośnik: romans, intrygi, niespodziewane zwroty akcji. To wszystko sprawiło, że zostałam wkręcona w wir fabuły, z którego nie potrafiłam i nie chciałam wychodzić (pomijam początkowe rozdziały; powód podany wcześniej). Christie idealnie wykreowała postacie i ich historie, dzięki czemu nie mdliło mnie od przesłodzenia ani zgorszenia. Zaczynam powoli rozumieć, czemu jest przez wielu uwielbiana i określana mianem Królowej Kryminałów. Sądzę, że niedługo i ja zacznę ją tak nazywać. Ale wracając do meritum... Czy polecam książkę? Polecam gorąco! Już sam tytuł sprawia, że czytelnik jest zaintrygowany, ale dopiero kiedy pozna on odpowiedź na tytułowe pytanie, zaczyna rozumieć zabawną ironię losu, jaką jest ona niewątpliwie.

6 komentarzy:

  1. Agata <3 Tak jej książki są bardzo dobre :) Lekkie, intrygujące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz kupiłam "Tajemnicę Bladego Konia" i planuję ją wziąć za tydzień w podróż pociągiem :D

      Usuń
  2. Szczerze, tak z ręką na sercu przyznam, że nie czytałam jeszcze żadnej powieści tej autorki. Mimo wszystko nie ciągnie mnie do kryminałów, może dlatego, że nie trafiłam jeszcze na odpowiednią książkę. :)

    Pozdrawiam cieplutko
    http://pierwsza-strona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja też ich unikałam jak diabeł święconej wody. Koleżanka ma ich bardzo dużo na półce i wraz z inną, która niedawno zaczęła się wgłębiać w klasykę kryminałów Christie, zaczęła mi truć, żebym przeczytała chociaż jeden. To wybrałam "Zerwane zaręczyny" i się nie zachwyciłam. Ale pani Christie zaciekawiła mnie do tego stopnia, że poprosiłam koleżankę o zakup jakiejś jej powieści na urodziny. Teraz mogę śmiało stwierdzić, że "Noc i ciemność" oraz "Dlaczego nie Evans?" są świetne.
      A więc spróbuj chociaż. Zawsze możesz po kilku, kilkunastu stronach się wycofać :)
      Pozdrawiam, Julia

      Usuń
  3. Koniecznie muszę sięgnąć po książki Agaty Christie. Bardzo lubię kryminały, jednak jej książki są dla mnie jeszcze obce, chyba najwyższa pora to zmienić, bo słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii, o tej książce jak i o pozostałych tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: każdy autor ma w swojej twórczości lepsze i gorsze książki. Christie nie jest wyjątkiem od tej reguły. Szczerze powiedziawszy, to zanim wzięłam się za jej twórczość, to podchodziłam do niej jak pies do jeża. Kiedy to w końcu zrobiłam, to zawiodłam się, ale z drugiej strony zaciekawiłam. Tylko dlatego postanowiłam kontynuować swoją przygodę z nią i jestem zadowolona. Mogę jedynie stwierdzić, że zdecydowanie wolę pojedyncze opowiadania, a detektyw Poirot działa mi na nerwy.
      Ucząc się na błędach polecam Ci sięgnąć na początku po coś znanego i polecanego. Ja o "Zerwanych zaręczynach" nie słyszałam i coś w tym było, że nikt tej książki jakoś nie zachwalał.
      Pozdrawiam, Julia :)

      Usuń