niedziela, 28 lutego 2016

Bo w Paryżu Śni się Najpiękniej

   Życie głównej bohaterki- Allyson- jest zaplanowane i poukładane. Ale wystarczy jeden dzień, który wszystko odmienia. Dziewczyna podczas końcówki swoich europejskich wakacji, sprezentowanych przez rodziców (jako nagroda za wzorowe wyniki w nauce), poznaje Willema- aktora z amatorskiej trupy, grającej Szekspira we własnej interpretacji. Są tak różni jak ogień i woda, ale wręcz magnesowo się do siebie przyciągają. Nie jest więc dla mnie zdziwieniem kiedy ponownie spotykają się w pociągu: ona wraca do domu, a on podróżuje w nowe miejsce. Allyson jest zawiedziona rezygnacją z wycieczki do Paryża, kiedy... Chłopak składa jej obiecującą propozycję. Prosi ją, aby zmieniła plany powrotu do Ameryki i wybrała się z nim do Miasta Miłości na jeden dzień. Jak to bywa w tego typu powieściach- ona zgadza się. Po ekscytującym dniu, poszukują noclegu i znajdują go w squacie artystycznym. Rankiem Allyson budzi się i nie znajduje obok Willema. Wraca do Ameryki, czując się porzuconą i oszukaną.

   Książka należy do lekkich czytadeł młodzieżowych: nie da się po niej spodziewać czegoś nadzwyczajnego. Gayle Forman nie odkryła niczego nowego tą opowieścią ani nie wplotła w nią czegoś, co choćby dodawałoby jej uroku. Zdecydowanie bardziej podobała mi się historia Mii i Adama. Ten jeden dzień potraktowałam jako typowy romans młodzieżowy, w którym największy przejaw miłości musi być kojarzony z naiwnością, Paryżem i jednodniowym stażem znajomości. Jedyne, co ratuje pierwszą część historii Allyson i Willema od drugiej to refleksje, jakie wysnuwają się podczas ich rozmów, a także fakt, że w fabule praktycznie cały czas dzieje się coś, co nie wprawia czytelnika w monotonność.

   Kontynuacja Tego jednego dnia jest prowadzona z punktu widzenia Willema. Dzień spędzony w Paryżu, z towarzyszącą mu Lulu, odegrał ważną rolę w jego życiu. Nie potrafi zapomnieć o tej dziewczynie i czuje, że musi ją odnaleźć, chociaż nie wie o niej praktycznie nic. Lulu otworzyła mu oczy na niektóre sprawy z jego życia w taki sposób, jakby uczestniczyła w nim od zawsze. Tak też odbierał to wszystko Willem, który w najbliższym roku będzie musiał podjąć ważne decyzje, a także poweźmie próby odszukania Amerykanki.
   
Ten jeden rok jest książką, w której autorka popełniła ten sam błąd, co w Wróć, jeśli pamiętasz: zastosowała narrację męską. Tylko tym razem nie spotykamy się tu z irytującym piosenkarzem, przeżywającym odejście swojej wielkiej miłości, a aktorem scen teatrów i dziewczęcych serc- Willemem de Ruiter. Historia chłopaka nie jest tym, czego oczekiwałam w kontynuacji. Liczyłam na coś bardziej... Ciekawego. Ta powieść wydaje mi się zbędną częścią, stworzoną jedynie dla zysku, a jej zakończenie powinno być przedstawione w pierwszej części, kiedy Gayle Forman miała jeszcze okazję do stawienia swojej wizji Tego jednego dnia w lepszym świetle.

1 komentarz:

  1. Nie za bardzo przepadam za typowymi młodzieżowymi romansami, więc żebym się za jakiś zabrała to musi być on naprawdę dobry. O "Ten jeden dzień" gdzieś już słyszałam, jednak po Twojej recenzji raczej sobie odpuszczę :)
    Pozdrawiam,
    Jessie

    OdpowiedzUsuń