piątek, 26 lutego 2016

Eliminacje

   Kiera Cass stworzyła bardzo wciągającą i uroczą książkę pt. Rywalki, będącą jednocześnie pierwszą częścią serii Selekcja. Opowiada ona o losach Americi Singer- dziewczyny z piątego szczebla społeczeństwa, które należy do kasty artystów. W momencie, kiedy do jej domu przychodzi list, mówiący o eliminacjach, dla dziewczyny świat zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jej matka pragnie, aby wzięła udział w rywalizacji o serce księcia Maxona, lecz sama zainteresowana oddała je już komuś innemu- Aspenowi, chłopakowi, będącemu szóstką, czyli komuś z niższej rangi społecznej. W chwili, kiedy on dowiaduje się o liście, młodzi są zasmuceni, wiedząc jednocześnie, że to koniec. Nie chce jednak tego przyjąć do świadomości panna Singer. W końcu, za namową Aspena, zgadza się wysłać swój formularz zgłoszeniowy i... Zostaje przyjęta. Udział w Eliminacjach to koszmar dla Americi i konieczność opuszczenia domu tylko po to, aby na okres wyboru przyszłej królowej Illei, zamieszkać w pałacu i wziąć udział w wyścigu o koronę, której nigdy nie pragnęła. Jednak, w miarę poznawania księcia Maxona, który w każdym calu przypomina senne marzenie księcia z bajki każdej dziewczyny, Ami zaczyna zadawać sobie pytanie, czy udział w rywalizacji rzeczywiście jest aż tak okrutny i naprawdę nic nie czuje do przyszłego króla Illei.

   Książka jest dość schematyczna, przypomina mi z lekka Czerwoną Królową i Igrzyska Śmierci: dziewczyna, borykająca się z trudnościami finansowymi dostaje szansę od losu na lepsze życie, choć wcale jej nie pragnęła, ale warunkiem jej szczęścia mają być eliminacje; w tym samym czasie, w tle, ważną rolę odkrywają przeciwnicy ówczesnych władz, dążący do jej obalenia.
W wypadku Rywalek eliminacje są bezkrwawe, ponieważ akcja rozgrywa się w pałacu. Jednak spotykamy się tutaj z grą psychiczną, którą od początku toczą niektóre z dziewcząt: wiedzą, po co tutaj się zjawiły i czego chcą, a żadna inna nie może im przeszkodzić w drodze do wygranej. Podoba mi się sposób, w jaki Kiera Cass opisała niektóre z sytuacji, a zwłaszcza pierwsze spotkanie Maxona i Americi, podczas którego od początku polubiłam księcia Illei.
 
Jak wspomniałam na początku, książka jest dość schematyczna. Sięgając po nią, możemy się spodziewać wyboru Americi i zakończenia. Chociaż... W miarę czytania fabuła zaczyna być coraz bardziej wciągająca, a miejscami nawet napięta. Przyznam szczerze, że nie potrafiłam się oderwać się od czytania, ponieważ chciałam znać dalszy ciąg, a moje obawy były podyktowane niepewnością. Podejrzewam, że moje zaangażowanie w tę lekturę było także podświadomie podyktowane przepiękną okładką, a także scenerią rodem z baśni, jaką utworzyła autorka. No bo w końcu która z dziewczyn nie marzy o idealnym księciu i jego nienagannych manierach, cudownych sukniach
i pałacowym życiu? I któż z nas niekiedy nie wybiera książki, bo przypadnie mu do gustu okładka?
 
Rywalki są tą książką, na którą nie żałuję poświęconego jej czasu i z wielką chęcią sięgnę po nią jeszcze raz. Ogromnie spodobał mi się język, jakiego Kiera Cass użyła do napisania tejże powieści. Lektura wciągnęła mnie do tego stopnia, że nie zauważyłam kiedy ją skończyłam i ubolewałam nad faktem nieposiadania w swojej biblioteczce kolejnych części. Być może uznacie mnie za zdrajczynię, ale dalszy los płomiennowłosej dziewczyny tak mnie ciekawił, że nie czekałam do momentu kupienia sobie dalszych części, tylko pobrałam wersję na komputer.

Nie będę rozprawiała dalej nad moją recenzją, lecz śmiem się powołać na słynne stwierdzenie, głoszące, że słowa oceny są zbędne tam, gdzie liczą się odczucia. A moje po skończeniu Rywalek są nie do opisania, ponieważtę książkę trzeba po prostu przeczytać...!

3 komentarze:

  1. Moje spotkanie z "Rywalkami" nie było zbyt przyjemne. Przeczytałam kilka pierwszy stron i po prostu dalej nie mogłam. Nie wiem czy mój gust czytelniczy się zmienił, czy po prostu ta książka nie przypadła mi do gustu, ale po tych pochwałach dam tej powieści jeszcze jedną szansę :)
    Pozdrawiam,
    http://lifting-pages.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka pierwszych stron rzeczywiście nie jest zbyt zachęcających, lecz dotrwaj chociaż do połowy książki, kiedy to America znajduje się już w pałacu. Powinno Ciebie wciągnąć, droga Jessie :)
    Pozdrawiam, Julia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jak tylko znajdę wolną chwilę to zabieram się za "Rywalki" :D

      Usuń